Wtorek był dniem wolnym od zajęć, więc zgodnie z planem poszliśmy o 9 biegać. Ja, Ilona, Johann, Mark i Bartosz. Nasi sportowcy musieli oczywiście pokazać formę i zostawili nas daleko za sobą. Po 30 min wróciliśmy do akademika. Nasza trasa: od Hajredalu do Skjoldhoju i z powrotem.
O 13 byłyśmy umówione na spotkanie z naszym wykładowcą i pracownikami Klubu 3. Właśnie tam będziemy mieć nasze praktyki. Ludzie mili,przyjęli nas gorąco. Okazało się, że pracuje tam również brat chłopaka, którego poznałyśmy wczoraj w 11. Po tym jak Maria oprowadziła nas po budynku, pokazała co można robić z dzieciakami, jakie inicjatywy oni podejmują, by nastolatkowie, którzy tam przychodzą nie nudzili się, zaproszono nas na wycieczkę łodzią. Oczywiście, nie mogłyśmy przegapić takiej okazji.Początkowo byłam przerażona, później miałam mieszane uczucia, a na końcu żałowałam, że tak krótko. Maksymalna prędkość, wzburzone morze, wiatr...nie można tego opisać. Trzeba to przeżyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz