niedziela, 17 października 2010

17.10.2010 Niedziela

Niedziela, z racji wczorajszej imprezy była bardzo męcząca. Najpierw Bastek pakował swoje rzeczy, by móc pójść do akademika siostry. Wstałam więc wcześniej, koło 11, ale nie miałam wystarczająco dużo sił, by pójść do Ilonki na wspólny rosół. O 13:30 pożegnałyśmy gości i udałyśmy się do kościoła. Po kościele wróciłyśmy do Hajredalu, zjadłam rosół i poszłyśmy do Simony na herbatkę. Spędziłyśmy u niej miłe popołudnie, pokazała nam wszystkie filmiki z występów i film, na którym widać jak skacze ze spadochronem. Niesamowite. Chyba sama nie miałabym tyle odwagi. Dzisiejszy dzień przejdzie do historii również z innego powodu. Ilonka postanowiła zakosztować smaku wódki, którą przyniósł Mateusz. Była to wódka miętowa domowej roboty. Przed nami jeszcze Tequila party, więc kto wie co nas czeka jutro. Jedno jest pewne-na pewno kac moralny Ilonki:-) Ustaliliśmy również, że idziemy jutro do jednego z duńskich muzeów. Zbiórka jutro o 11:10 na przystanku autobusowym. Mamy co prawda tydzień wolnego, ale każdy jak jeden mąż powtarza: I don't have enough money to go somewhere. Trochę to smutne, ale student potrafi i nie zamierzam nudzić się w tym tygodniu.
Mark właśnie skończył gotować swój hiszpański omlet. Mam nadzieję, że po powrocie przygotuje dla mnie taki sam. Teraz obiecałam poświęcić mu kilka minut na rozmowę, ponieważ jutro wyjeżdża i wraca w przyszłym tygodniu. Do napisania jutro!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz