wtorek, 5 października 2010
03.10.2010 Niedziela
Kościół. Polska Msza. Następnie dłuuugie oczekiwanie na ‘common dinner’. Jak ustaliliśmy na ostatnim spotkaniu, w niedzielę naszym nowym zwyczajem miało być jedzenie wspólnego posiłku razem ze wszystkimi współlokatorami, z którymi przyszło mi mieszkać. W tym tygodniu gotują: Thomas( deser- belgijske gofry), Sergio( coś meksykańskiego, podobne do tortilli), Ester(zupa-krem marchewkowy). Wszystko było pyszne, ale trzy osoby zrezygnowały z wspólnego jedzenia, były nieobecne. Po wszystkim zgłosiłam się na ochotnika do mycia naczyń, wiecie jak to lubię. Nasz „obiad” skończył się o północy. Jak dla mnie zdecydowanie za późno. Moim towarzyszem w czekaniu na posiłek był Mark. Lubię z nim plotkować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz