czwartek, 21 października 2010
18.10.2010 Poniedziałek
Poniedziałki bywają trudne, bez względu na to, że nie muszę wstać o 7:25. Miałam ambitny plan odwiedzić jakieś muzeum w naszym mieście, ale postanowiłam, że zrobię to kolejnego dnia. W zamian ugotowałam sobie rosół, najlepiej jak potrafiłam. Krzątałam się po mieszkaniu kilka godzin po to, by później odwiedzić Ilonkę i Simonę, które zaprosiły naszych znajomych na pancakes party. Poznałam tam Hiszpana o imieniu Pablo. Faceci postanowili zagrać w pokera. Dziewczyny w większości przeniosły się do kuchni, by podglądać poczynania Ilonki, która przygotowywała karpatkę. Towarzyszył nam Barry. Nie był to szczególnie udany wieczór, biorąc pod uwagę, że Ilonka mimo wszystko nie była w nastroju, a ja dalej nie przekonałam się do Kacperka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz