Kościół. Jak co niedzielę, nie zmieniając starych zwyczajów wybrałyśmy się do kościoła. Katolicki kościół mieści się niedaleko przystanku Park Alle-blisko centrum. O godzinie 10 odbyła się Msza duńska, w której wzięłyśmy udział. Było to niezwykłe przeżycie. Pierwszy raz byłam na Mszy sprawowanej w całości w innym języku. Kościół był wypełniony wiernymi prawie po brzegi. Można było spotkać ludzi wielu narodowości. Miałyśmy szczęście, ponieważ tego dnia odbywał się chrzest dwójki dzieci. W kościele panowała niezwykle ciepła atmosfera. Ktoś powie, że tak właśnie powinno być w kościele. Ale chodzi o coś innego, o pewien inny, mniej formalny stosunek do samego nabożeństwa. Ksiądz pozwala, by w kościele były dzieci, które płaczą, przeszkadzają i spacerują po kościele w czasie mszy. U nas odsyła się dzieci wraz z rodzicami do kaplicy. Sam chrzest też miał inny charakter. Nie zrozumiałam do końca dlaczego, ale mogę przypuszczać, że na znak przyjęcia dwójki nowych członków kościoła biliśmy im brawo oraz po ubraniu przez rodziców w specjalne szaty(długie sukieneczki)i podniesieniu przez ojców również były owacje. Sakrament Eucharystii przyjmuje się pod dwiema postaciami. A koszyk z ofiarą przechodzi z rąk do rąk. Kapłan na pamiątkę chrztu wręcza rodzicom dzieci świece z ołtarza i akt chrztu.
Zdążyłyśmy wrócić na tym samym bilecie( bo przypominam, że można po skasowaniu jeździć 2h na jednym bilecie). Aby się upewnić, że zdążyłyśmy na właściwy autobus spytałyśmy kierowcę. Był bardzo miły, nawet próbował zagadać po polsku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz