poniedziałek, 6 września 2010

02.09.2010 Czwartek

O 9 rozpoczęliśmy w grupach przygotowania prezentacji dotyczących odwiedzanych dzień wcześniej placówek dla dzieci. Ten projekt bardzo przypadł mi do gustu. Zaangażowałam się w jego realizację. Podczas prezentacji należało odpowiedzieć także na pytanie jakie są różnice w funkcjonowaniu podobnych placówek w naszych krajach. Okazało się, że tylko w Polsce świetlice środowiskowe, do których dzieci mogą udać się po szkole są bezpłatne. Wspólne dla 5 pozostałych krajów jest sprawowanie opieki i kontroli nad dziećmi, w znacznie szerszym zakresie niż w Danii oraz ilość wychowawców płci męskiej- w Danii nie ma w tym nic dziwnego, a w Irlandii jest to zjawisko niespotykane, podobnie jak w Polsce rzadko kiedy pedagog-mężczyzna pracuje w klasach 1-3, o przedszkolu nie wspominając. W każdej z omawianych prezentacji podkreślano wolność dawaną dzieciom w duńskich przedszkolach, żłobkach i SFO. Warto również zwrócić uwagę na niezależność, wewnętrzny spokój dzieci. Naszą dyskusję zakończyliśmy refleksją: co wpływa na to, że duńskie dzieci są zupełnie „inne”? Czyżby specjalne składniki zawarte w wodzie, którą można pić prosto z kranu?
Po prezentacjach, krótkiej przerwie udaliśmy się w swoich grupach do różnych miejsc na uczelni, gdzie odgrywane były przedstawienia dla dzieci przygotowane przez studentów. Co zaskoczyło mnie na samym początku, iż kazano nam zdjąć buty. Nic nie rozumiałam, ale to co zobaczyłam było niezwykłe. Kiedy słyszysz: ktoś zaprasza cię na przedstawienie, twoje jedyne wyobrażenie jest takie, że siedzisz na ławeczce lub krześle twarzą do sceny, na której widzisz przebranych studentów odgrywających różne role. Nic bardziej mylnego. Nasze przedstawienie było interaktywne. 30 osób, które stanowiło widownię przechodziło pomiędzy różnymi pomieszczeniami, by zatrzymać się w każdym z nich. Prowadzili nas główni bohaterowie, którzy prowadzili dialogi z poszczególnymi postaciami w każdej z sal. Wszystko było wykonane perfekcyjnie: począwszy od oprawy muzycznej, scenografii, kostiumów, po doskonałą grę aktorów. Byłam pod wrażeniem. Oczywiście przedstawienie zostało odrobinę zmodyfikowane ze względu na to, że widownię stanowili studenci. Mieliśmy różne zadania: musieliśmy tańczyć, powtarzać pewne zdania, czołgać się w tunelu łączącym dwie sale. Najzabawniejszy był moment, kiedy kazano wszystkim chłopakom zdjąć koszulki, żeby zważyć ich ciężar. Nawet wykładowcy zdjęli sweterki. Oczywiście, panowie nie mieli z tym żadnych problemów. Mimo, iż kompletnie nic nie rozumiałam, świetnie się bawiłam. Grupa studentów, która pracowała nad tym show, liczyła 60 osób. Wszystko udało im się przygotować w dwa tygodnie.
Zapłaciłyśmy nasz pierwszy czynsz. Opłata za przelew: 30 koron.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz