Ranek. Kierowca autobusu rozbił innemu kierowcy lusterko w samochodzie. Jak przystało na Duńczyków zachowali spokój, mieli czas by porozmawiać, więc resztę trasy na uczelnię pokonaliśmy pieszo. Na szczęście całe zdarzenie miało miejsce blisko naszej uczelni.
Zabawa na początek: z kartek ułożonych na podłodze wybierasz jedną i udajesz zwierzę, jakie wylosowałeś. Szukasz drugiej osoby, która tak jak ty wylosowała to samo zwierzę. Czy wiecie, że w Danii hoduje się najwięcej świń, bo aż 24 miliony?
Dziś zajęcia dotyczyły naszych refleksji po lekturze ‘Working with children in care’. Pierwsza dłuższa część prowadzona przez Gerta miała formę wykładu, druga część polegała na przedyskutowaniu w grupach pewnego problemu, stworzeniu własnej definicji social pedagogy.
Dziś znów odwiedziłyśmy kościół, ale tym razem w celach towarzyskich… O 19 miało miejsce spotkanie International Group of Students. Młodzi katolicy z całego świata, którzy zjeżdżają do Aarhus w różnych celach mają możliwość spotkać się nie tylko na modlitwie. Po krótkim nabożeństwie miało miejsce spotkanie przy herbatce i ciasteczkach. Wszyscy cieszyli się z naszego przybycia. Grupa ma już swoich stałych członków z Słowacji, Włoch, Litwy, Danii, Filipin, Brazylii oraz z Polski. Organizatorem naszych spotkań jest młody jezuita z Gdańska, Paweł. Na początku Duńczyk Stefan przedstawił historię i pozycję kościoła luterańskiego w Danii. Dowiedziałam się, że funkcję księdza w kościele pełnią również kobiety. Kapłanki i Kapłanie mają czarne stroje z białymi kołnierzami na szyjach. Bierzmowanie jest ważnym wydarzeniem, które można porównać z sakramentem Komunii Świętej w Polsce. Również zaprasza się krewnych i świętuje się z tego powodu. Co mnie najbardziej zaskoczyło? Iż Duńczycy, którzy należą do kościoła luterańskiego muszą odprowadzać podatek na kościół. Na pytanie jednej z osób jaki jest stosunek wierzących luteran w stosunku do katolików Stefan odpowiedział, iż wszystko zależy od samych wyznawców. Generalnie nie uważają oni Kościoła Katolickiego za wroga. Krótka prezentacja wzbogacona o zdjęcia. Oceniam na 5
Po części teoretycznej przyszedł czas na miłą pogawędkę wśród członków grupy. Okazało się, że za 2 tygodnie organizowana jest impreza, taka prawdziwa, nie par-tea. Wybieramy się za tydzień na kolejne spotkanie. Co będzie dalej czas pokaże. Było bardzo sympatycznie. Może dlatego, że właściwi ludzie znaleźli się we właściwym miejscu i czasie…
Po powrocie do akademika pogawędziłam z moim współlokatorem Hiszpanem Marko. Pogawędkę przerwało pukanie w drzwi. Okazało się, że to Polak z 11 zobaczył polską flagę w jednym z okien naszego domku. Ten pokój rezyduje Kacper z Kielc, który niedawno wrócił z Polski i zabrał ze sobą flagę. Bartosz, bo tak nazywa się chłopak, który nas odwiedził zaprosił nas na herbatkę i tak poznałyśmy z kolei jego współlokatorów. Z jednym Rosjaninem miałam przyjemność zamienić kilka słów. Już myślałam, że trzy lata nauki języka rosyjskiego na nic się zdadzą, a tu taka niespodzianka. Nie popisałam się zbytnio onieśmielona całą sytuacją, ale będę ją wspominać z uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz