Wstałam rano i byłam strasznie smutna. Taki nastrój utrzymywał się u mnie, można powiedzieć do końca dnia. Na uczelni okazało się, że nie będzie Mariah, bo jest chora i pewnie nie wyzdrowieje do jutra, więc nasz scenariusz należało zmodyfikować. Pracowałyśmy wytrwale do 13:30. Po powrocie odwiedziła mnie Ilonka, by wypełnić papiery na praktyki. O 16 poszłyśmy z Simoną i Irą dowiedzieć się jak wygląda sytuacja z wyprowadzką. Martwi mnie sam dzień wyjazdu, bo nie do końca wiem jak to wszystko zorganizować. Mam nadzieję, że nie zostanę w Hajredalu sama do 23 grudnia...
Irina przyszła się pożegnać. Wyjeżdża jutro,z samego rana. Ja robię wstępne przymiarki jak się spakować, żeby zająć jak najmniej miejsca.
Moi współlokatorzy, zwłaszcza Thomas, Lorenzo i Kacper doprowadzają mnie do szału, cieszę się, że ich więcej nie zobaczę. Grają w mini-piłkę nożną pod moimi drzwiami od kilku dni, przez co nie mogę spać, nie mogę też skupić się na niczym innym przez ten hałas. Czasami, gdy znudzi się im piłka, sięgają po rakietki tenisowe i grają w ping-ponga.
Jutro odwiedzi nas caretaker, żeby sprawdzić ogólnie czystość naszego domostwa i oczywiście będzie niemile zaskoczony, bo Eszter, Kacper i Lorenzo nie znaleźli chwili czasu, by w tygodniu ich dyżuru wysprzątać kuchnię, korytarz i salon. Jest bardzo brudno i nic nie wskazuje na to, że coś ma się zmienić do rana.
bedzie tego... uszy do góry! moja Teresia ze wszystkim sobie poradzi!!! a tak w ogóle to powinnaś oficjalnie odliczać dni pozostałe do spotkania z nami!
OdpowiedzUsuńGdybym to ja jeszcze wiedziała kiedy dokładnie wracam...ale czekajcie na mnie!
OdpowiedzUsuń