poniedziałek, 20 grudnia 2010

19.12.2010 Niedziela

Za dwie minuty skończy się jeden z ostatnich i najtrudniejszych zarazem dni w Danii. Dzisiaj pożegnałam moją współlokatorkę Anię i razem z naszą polską ekipą towarzyszyłyśmy Vaidzie, Gintare i Barremu w ich drodze do swoich krajów. Dziewczyny miały mieć autokar o 11. Spóźnił się prawie 2 godziny. W międzyczasie pożegnałyśmy Barrego, który starał się ukryć wzruszenie, ale i tak wiem, że będzie mu nas brakować. Okazało się po jego wyjeździe, że był cudowny:-)Takie dyskusje były dziś prowadzone. Zrobiłyśmy Litwinkom najlepsze pożegnanie jakie przyszło nam do głowy. Oceniam je w ten sposób po uśmiechach ludzi w autokarze. Simona około 19 dotarła do domu. Vlado zdążył już wyjść ze znajomymi, a Madeleine jutro powinna dotrzeć do Irlandii, ale jak będzie to się dopiero okaże, ponieważ lotnisko w Londynie zostało dzisiaj zamknięte. Polki powoli pakują swoje rzeczy, topią smutki w likierze czekoladowym:-)

Obiad dzisiaj sponsorował McDonald's.
Byłyśmy w kościele. Był chrzest Emilki, a jej siostra Ola po raz pierwszy przystąpiła do sakramentu Eucharystii.
Wróciłyśmy wyczerpane. Razem z Iloną i Irą spędziłyśmy miłe chwile przy obiedzie nr 2 i herbatce(ja). Potem krótki odpoczynek. Kolejne wyzwanie. Przygotowałyśmy tablice z imionami osób, które już wyjechały. Dodałyśmy, że za nimi tęsknimy i mają tutaj natychmiast wracać. Ja konwersowałam z Magdą, podczas gdy Ilonka poświęcała się wycinaniu kolejnych literek.

Kuchnia wygląda okropnie! Ktoś musi coś z tym zrobić!Wrr...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz