O 10 usłyszałam jakieś głosy u mnie w akademiku. Podejrzane-pomyślałam-przecież wszyscy już wyjechali, Thomas na pewno śpi, więc to pewnie goście, którzy mieli przeprowadzić inspekcję w moim pokoju. Wstałam szybko, przygotowana na to, że zaraz otworzą się drzwi do mojego pokoju. Odetchnęłam z ulgą, poszli sobie. Zjadłam ostatnie płatki z mlekiem. Umyłam podłogę. I stało się. Jestem bezdomna. O 13 caretaker odwiedził mnie, sprawdził czystość mojego pokoju, odnotował coś, kazał oddać klucze, kartę do pralni, złożyć podpis. Pożegnaliśmy się w miłej atmosferze. Czułam się dziwnie opuszczając mój bunkier po kilku miesiącach. Wyglądał zdecydowanie lepiej niż pierwszego dnia. Zadbałam o wszystko, co mnie na początku przeraziło, rozczarowało, zszokowało. A teraz anegdotka: opróżniłam lodówkę, umyłam półki, a jakieś 10 minut później widzę jak Thomas przekłada swoje rzeczy do mojej lodówki, na moje czyste półki. Odpuściłam. Brakowało mi słów na jakikolwiek komentarz.
Mati przyjął mnie z całym moim bagażem. Poszliśmy ostatni raz do City Vestu. Od powrotu siedzę w jego pokoju i muszę przyznać, że całkiem nieźle się tutaj urządził, tak domowo, przytulnie.
Wiem, że Mateusz czyta co jakiś czas wpisy na moim blogu, więc postanowiłam, że najlepszym prezentem świątecznym dla niego będzie wpis o dotyczący jego osoby. Mateusz mieszka w Hajredalu od półtora roku. Przyjechał tutaj na studia, studiuje coś związanego z elektroniką na wydziale informatycznym(a może wszystko przekręciłam). Jest od nas dwa lata młodszy. Jako pierwsza poznała go Magda. Wróciła z pralni i krzyczy: "Dziewczyny, poznałam Polaka... Idziemy razem do Lidla!" Jakiś czas później spotkałyśmy go na imprezie, później okazało się, że jest "panem złotą rączką z 9". Ma wszystko, czego potrzebujesz. Potem doszło do wybuchu uczuć pomiędzy nim i Sandrą...Był na moich pamiętnych urodzinach, prawie mnie otruł. Potem zatruwał życie innym. Przywiózł nam trochę jedzenia z Polski, prawie jak Śnięty Mikołaj:-)Zawsze narzekał, że jego postać nie została przedstawiona na blogu, no to teraz ma, aż nadto.W Kopenhadze był otwarty na propozycje. Jego samotne wieczory przy świecach przejdą do historii. Mateusz mówi o sobie: nie jestem mądry, jestem inteligentny. Dla mnie osoba skonfliktowana wewnętrznie. Chciałabym mu życzyć dojścia do prawdy kim jest i dokąd podąża. Mógłby się bardziej postarać, jeżeli chodzi o budowanie relacji z ludźmi, a nie podkreślanie na każdym kroku: ja nikogo nie potrzebuje. Dziś ratuje mi życie kolejny raz. Myślę, że będzie mu brakować ludzi z tegorocznego Erasmusa, bo byliśmy wyjątkowi, byliśmy jak jedna wielka rodzina. Dzięki nim tutaj przetrwałam. Nic więcej złego nie napiszę, bo czekam jeszcze na obiad...
Obiadokolacja była całkiem niezła. Zdziwienie kolegów Mateusza-bezcenne. Pożegnałam się z Katheriną, odwiedziłam w tym samym celu Thomasa, który bardzo czule mnie pożegnał, o dziwo. Jego mama przylatuje za dwa dni, więc nie będzie samotny na święta. Nawet Mati zdecydował, że pojedzie na święta do Krakowa i tym samym zrobi rodzicom niespodziankę. Bartosz Żelek powinien być gdzieś w drodze do Polski.
Co ze mną? Stale czekam, ale moje czekanie umiliła wizyta Juli. Strasznie się cieszę, że mogłam się z nią spotkać przed wyjazdem. Ona zostaje jeszcze jakiś czas w Arhus. Ktoś napisał do mnie wiadomość w poniedziałek, że chciałby się ze mną spotkać dzisiaj i przyniesie ciasto. Odpisałam dzisiaj, niestety enigmatyczna osoba odpisała, że jej już nie ma w Arhus. Nie mam pojęcia kim jest ta osoba. Może dowiem się niebawem, bo pewnie ciekawość mi na to nie pozwoli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz